niedziela, 30 sierpnia 2015

Sunshine Reggae

Stare chińskie przysłowie mówi: 中暑 (pol. "jeśli nie czujesz się stuprocentowo zdrowy, a na polu jest piekło, za cholerę nie wychodź na długie wybieganie... tym bardziej w południe").

Sport to zdrowie, mówili. Owszem, ale jeśli przestrzegamy kilku zdroworozsądkowych zasad, czego dziś udało mi się nie wykonać. Nie mogąc cierpliwie zaczekać aż wyzdrowieję, postanowiłem trochę się poruszać. To ruszyłem, tak o:
Ciężko było kurde. Piekło piekłem, ale osłabiony chorobą organizm źle zniósł truchtanie w takich warunkach. W zasadzie źle zniósłby truchtanie w każdych warunkach. Gdyby nie był osłabiony chorobą, i tak źle zniósłby truchtanie w takich warunkach :P

No dobra, ale nieco precyzyjniej. Nigdy przedtem (a w różnych warunkach i stanach biegałem) nie doświadczyłem takiej częstotliwości przechodzenia do marszu (a niekiedy i zatrzymywania się) jak dziś. W Turawie zrobiłem sobie dłuższą, bo aż kilkuminutową przerwę. Kupiłem puszkę coli i loda. Siadłem przed sklepem żeby dojść do siebie- do oczu momentalnie napłynęła sól (dżizas, szczypało) a do gardła spłynęło mi bardzo dużo czegoś, o czym nie chcecie czytać. Ale! Jak już wstałem i ruszyłem, poczułem się o niebo lepiej. Noga jakoś podawała i doczłapałem do Justyny, smażącej się nad jeziorem. Rozciąganko, schłodzenie nóg w wodzie, uzupełnienie płynów i gleba na ręcznik, z książką, w cieniu. Ale no jakoś tak nieswojo, coś nie gra, głowa pobolewa. Zebrałem się z ręcznika, chciałem się przejść w cieniu, ale daleko nie zaszedłem. Siadłem na murku kilka metrów dalej, po chwili już nań leżałem; zainteresowała się mną nawet policja :D Przez kilka minut wyglądało to rzeczywiście dość kiepsko. Widziałem jak przez mgłę, kręciło się w głowie, serce zaczęło walić bardzo szybko a mi było słabo i niedobrze. Niektórzy chyba mówią na to udar cieplny.

Także no, ku przestrodze. Teraz powoli dochodzę do siebie. Człowiek uczy się na błędach, największym było dziś wyjście na trening, choć można powiedzieć że najlepiej czułem się właśnie tuż po jego zakończeniu. Ale już kilkanaście minut później byłem niemal pewien, że skończę w karetce. No i jeszcze jeden "drobny" szczegół- zazwyczaj na długie treningi w wysokiej temperaturze zabieram tabletki HydroSalt i MagneUp. Dziś wyjątkowo nie zabrałem, po prostu. To było mega głupie z mojej strony. Na do widzenia zdjęcie soli, która się ze mnie wytrąciła przez te 2h (w tle plecak). Biegajcie z głową, proszę.

PS Cholerne gratulacje dla Ivo, Bartka, Kamila i Piotrka- Finiszerów UTMB, najbardziej prestiżowego górskiego ultra we wszechświecie. SZACUN PANOWIE!!! Ja na razie wciąż marzę ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz