sobota, 7 lutego 2015

Tęskniłem za tym. Cholernie za tym tęskniłem. W końcu udało się wyrwać na trening poza Opole. Niby tylko kilkanaście kilometrów, niby na spokojnie bo trzeba pilnować tętna, ale taka trasa, taka pogoda. Eh, bajka :)

Miał być większy wypad, kilkanaście osób (spacerowicze i biegacze) ale ostatecznie pojechała nas cała, potężna trójka. Ja, Justyna i współbiegający, szykujący się do swojego ultradebiutu kolega Daniel, który to już kolejny raz towarzyszy mi na tej trasie. Trasie deptanej wiele razy, nie tylko zresztą przez nas.

Dużo śniegu, w większości zmrożonego, twardego, ale biegło się fajnie (choć nie bez wywrotek). Prawie kilometr D+/D- na 16-kilometrowej trasie. Wystarczy jak na spokojny powrót w góry po kilku miesiącach przerwy. Pełne słońce, czyste niebo, cudowne widoki. Naprawdę świetnie :)

Dziś nie będzie żadnych chińskich przysłów. Generalnie nie lubię zimy, nie lubię śniegu. Rok temu, właśnie na treningu w Opawskich, przy równie pięknej, słonecznej pogodzie, powiedziałem mojemu ówczesnemu partnerowi biegowemu, że dzięki tym widokom na chwilę polubiłem zimę. Dziś czułem to samo.

Polecam. Rafał Słociak. ;)

Trening w liczbach, trasa i w ogóle: http://www.movescount.com/moves/move52350595

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz